Czy ja wyglądam na nieszczęśliwą? – fajna ciocia

 
 
Zapytał mnie ostatnio ktoś czy nie mogę mieć dzieci. Fizycznie pewnie mogę, świadomie nie chce!
 
Uwielbiam dzieci, ich bez lęk, dobroć dla mrówki, jasny podział co białe co czarne, radość i te eeeeeemocje wypisane na twarzy. Umiem się z nimi bawić. Robię to na własnych warunkach i kiedy chce.
Bawię się z dzieciakami w chowanego, uczę wykopańca, w głupią kucharę, robie trening siatki, czesto jak widze ze ciezko idzie im integracja razem. Chodzę na rolki, porzucam książki o sexualności, antykoncepcji jak juz jest pora, sprawdzam małymi pytaniami czy to już rozmawiać  o związkach. Obserwuję gdzie aktualnie są i czy w czymś mogę pomóc, cos podpowiedzieć. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Dla kilku wybranych mi bliskich Gnojków jestem ciocią. Ciocią i matką chrzestną, ale taką na którą zawsze mogą liczyć, która jest obecna, która daje im czas, kocha, pomoże i będzie jak się wkurzą na świat albo na starych. A jak nie daj boże, zabraknie gdzieś rodziców, to zrobi wszytko, aby im pomóc.  
Dwa razy odmówiłam bycia chrzestną. Było to ciężkie, a rodzice byli lekko oburzeni. Po prostu nie czułam, że dla tych dzieci mogę być bliską osobą. Chcę być obecna w życiu tych „moich dzieciaków”, a nie pojawiać się tylko na komunii z laptopem.
 
Od dawna wiem, że nie chcę mieć własnych dzieci. Dziś poczułam chęć uziemienia i osadzenia mocniej decyzji. Chcę powiedzieć sobie samej głośno: dlaczego?
 
Dwa moje kochany Czopeki są już dorosłe. Od urodzenia mamy bliską relację. Dobą relację. Julii wybrałam studia, to znaczy ona wybrała ja zrobiłam wszytko, aby wybrała dla siebie najlepiej:) Zbadałam czy juz coś ma wybrane, nie, to zrobiłam wstępny reserch, potem zaprosiłam do Warszway, wskazanam 3 uczelnie i powiedziałam: pojedz do kazdej na jeden dzień i pobądź tam i zobacz gdzie chcesz składać podanie. Jak miała 16 lat nie znała Warszawy to dałam jej mapę wyznaczyłam trasę z zadaniami/rebusami, aby znalazła  pomnik Kopernika, Starówka, Łazienki Królewskie, Nowy Świat. 
Dziś ma 22 i dzwoni do mnie jak chce się poradzić, jak zawiodą przyjaciele, założyłam jej konto oszczednościowe, załatwiłam pierwszą pracę, podejmuje sama swoje decyzję ja podaje jej możliwości. Byłam obecna przy rozstaniu z pierwszą miłością. Popchałam aby poszła w końcu do ginekologa jak dowidziałam się, ze zaczęła współżycie. Zainicjowałam rozmowy o sexie, aby jej pomóc zrozumieć ten świat. Podsuwam książki, podcasty, tak aby dbała po swojemu o siebie trochę lepiej.  Taka ciotka – przyjaciółka, do której idziesz jak zawodzą przyjaciele, albo chcesz sie po prostu przytulić i poradzić.
Jak wybuchł covid i zamkneli akademiki wprowadziła się do mnie. Wie że może, że jest tu dla niej otwarte o każdej porze. Tydzień zmienił sie w cały rok pod jednym dachem.
Dla tych dzieci moje drzwi są zawsze otwarte! Obecnie mam ich chyba 6:)
 
Lubie dzieci, serio, ale wybieram siebie zamiast smoczków, grzechotek i pieluch. Ale żeby nie blyo, ja te smoczki i pieluchy ogromnie szanuję, chociaż cieszę się, że dzieją się trochę poza mną. 
 
Wszyscy mówią, że się nadaje na mamę – wiem! Że ominie mnie coś wielkiego, że szkoda, że nie mam dzieci, że mam takie podejście, że widać że chciałabym mieć dzieci bo sie z nimi bawie? Przestałam to już nawet komentować i tłumaczyć. Zresztą chyba nigdy głośno o tym nie mówiłam.
 
Znajomi patrzą trochę jakbym była niepełnym człowiekiem, bo bez dziecka. Ale, ale czy ja serio wyglądam na nieszczęśliwą ? Moje życie kręci się wokół moich potrzeb. Wyjeżdzam kiedy chcę i gdzie chcę, mogę nudzić się na kanapie cały dzień sama, robić joge kiedy chcę i ile chcę, wracać do domu o 24, bo spotkalam znajomych.
 
Ludzie tak mocno wiedzą lepiej. I wiem, że z tą ich presją czasem sobie nie radzę.  Pewnie po to to piszę.
W pewnym momencie nawet poszła do klinik – mrozić jajeczka –  bo może chcę mieć kiedyś dziecko?
Sprawdziłam, jest ich dużo i spokojnie mogę mieć dzieci uff. Umówiłam sie na rozpoczęcie rocznej procedur.
Potem tydzień gadałam sama ze sobą: obcy w brzuchy, ja jako inkubator, potem bardzo długo etat (pewnie spełnionej)  ale jednak służącej, odpowiedzialność za kogoś kto tak długo nie będzie samodzielny, a jak to będzie to mały niefajny człowiek… a ja będę  musiała go kochać.
Zadzwoniłam i poinformowałam doktor, że  jednak rezygnuje z tej akcji jajeczka.  
 
Tak mocno wtedy poczułam, że jak urodzę dziecko to dopiero ominie mnie coś ważnego – moje życie i moje przyjemności. Podróże, ludzie, robienie tego na co mam ochotę w 5 min, ryzykowna jazda busem w nocy po Meksyku, życie mniej zaplanowane i ad hock – a to moje szczęście.
 
Rola dobrej ciotki to jmoja funkcja w rodzinie. To mi  serio wystarcza, to lubię, to daje mi wolność i obcowanie z tymi małymi pięknymi duszami, na moich zasadach, a co ważne kiedy ja chcę i mam na to siłę.
 
 
Bardzo cenię matki, które szczerze mówią że im ciężko. 
 
Macierzyństwo, to dla mnie taki stan, że zaczynasz robić więcej dla kogoś niż dla siebie. I tak kocham moje córki najbardziej na świecie. Za to tęsknie, gdy najbardziej na świecie kochałam siebie.
Kiedyś wydawało mi się, że dzieci trzeba mieć, że taka kolej rzeczy. Jak pory roku .
Teraz wiem, że nie trzeba. I bardzo rozumiem osoby, które nie chcą ich mieć – nomadmum8
 
To, że bardzo lubię dzieci, nie znaczy że muszę mieć własne. Nie można też tęsknić do czegoś czego się nie miało, to jakbym tęskniła za życiem na bezludnej wyspie, a ja nie cierpię być długo sama.
 
Zmiana po urodzeniu dziecka jest nieodwracalna. Nie może powiedzieć: Hallo juz mi sie nie podoba ta piękna służba, jednak nie mieliście racji, mam dziecko, ale okazało sie że nie chciałam go mieć. Chcę wrócic do siebie tamtej, jaką byłam. Gdzie je oddać?  Nie mieści się już w oknie życia.
 
Z drugiej jeszcze strony, nie wyobrażam sobie dziecka bez dobrego ojca i partnera, a takiego nie mam.
Tylko raz w całym moim życiu, gdy obawialam się, że mogę byc w ciązy moja głowa zaczeła planować sobie ten świat. Absolutnie nie było to spełnienie moich marzeń, bardziej przyjęcie rzeczywistości „no ok, trudno, skoro bedzie trudno, dam radę”. Miałam wtedy obok siebie partnera, którego serce było olbrzymie, wiedziałam ze jakby ja nie dała rady to dziecko będzie miało dobrego życiowego opiekuna. 
 
Obserwuje, że rodzicielstwo jest wielką walką. O siebie, o zwiazek, o dziecko. Mówią, że coś straciłam, bo jestem bezdzietna. Tylko nikt nie umie mi wytłumaczyć co – brak snu, stawianie siebie na samym końcu, ciągłe zmęczenie, poczucie wielkiej odpowiedzialności za kogoś kto długo nie będzie umiał o siebie sam zadbać, olbrzymie permanentne obawy i strach o jego bezpieczeństwo i przyszłość.
 
Czasem wydaje mi się, że  niektórzy mają dzieci, bo tak należy, trzeba mieć dzieci. Męża tez trzeba mieć, takiego z którym nie mamy juz żadnej więzi, ale wtedy społeczeństwo akceptuje to „szczęście pełnej rodziny”.
Żeby nie było szczerze podziwiam wszystkie Matki! Często nie mogę sie napatrzeć na ich cierpliwość w biznesie.
 
 
Ja wybrałam. Jeśli chcę podróżować, uprawiać dużo sportu kiedy tylko chcę, uczyć sie hiszpanskiego, pracować, żyć spontanicznie to nie mogę jednoczenie mieć dziecka. Z moim zasobem energii i czasu nie dam fizycznie rady robić tego wszystkiego co lubię z dzieckiem.
 
_______________________________________________________________
Ostatnio byłam na Helu z moją wspólniczka i przyjaciółka od 20 lat.
Planowałyśmy juz długo, że to będzie wyjazd gdzie w końcu zrobimy sesje strategiczną, ustalimy kierunki i pola działania, ale jak zawsze Ona ma ze sobą dzieci (przekochane, urocze, które mają duze miejsce w moim sercu), chociaż są skupiające uwagę.
 
Paradoks polega na tym, że my mówimy firmom jakie to ważne zatrzymać się i zrobić plan, a same pędzimy po łebkach. Szewc całe życie bez tych butów lata.
Ale, ale spędziłyśmy fajny czas, ja  jako ciocia, z dziećmi dla których chcę być ciocią.
Stęskniłam sie za Z i jej Szkrabami. Rzadko spędzam z dziecmi całe kilka pełnych dni i nocy, wiec budziło to lekkie obawy. Czy dam radę 🙂 Pomogło to, ze tej akurat mamie mogę szczerze powiedzieć, że pora na mnie, ot tak czuję i już bez wymyłsania historii jak bardzo musze być jutro w urzedzie w Warszawie.
 
Było bardzo fajnie i tyle ile trzeba:)
 
Te dzieciaki mają fajnych rodziców, ja jestem tylko czasem obok – ciocią. Ale jak będzie trzeba kiedys im pomoc to będą tu sobie czekać w pogotowiu. Tylko w razie czego.
Młoda to najbystrzejsze dziecko jakie znam i ma dobre serducho. Już zawstydza mnie wiedzą. Pokazuje mi całkiem inny świat. Świat myślenia dziecka, no jest najlepszy:)
Pięciolatka wytłumaczyła mi, że restauracja o nazwie „7 kontynent”, to tylko dowód na to że jest 6 kontynentow i gdyby było ich 7, to restauracja nazywałaby sie „8 kontynent”. Rezolutnie zanegowała moją wiedzę geograficzną- uwierzyłam. Jeden dzień żyłam w przekonaniu, ze jest 6 kontynentów, potem opowiadając (chyba Ojcu) tę historię, policzyłam:) I tak oto Ona wymyśliła nazwę mojego sekretnego bloga 8continent.
Mały dzentelmen lat 2. To sama słodycz, chociaż jak sie zdenerwuje to równie mało słodko i dłuuuugggo krzyczy.
Poznaje emocje, rozumiem i zazdroszczę, że może się wykrzyczeć kiedy chce, bo tak 🙂
 
 

4 Comments

Join the discussion and tell us your opinion.

Johnreply
14 marca 2015 at 13:51

Love the new jeans. Could have fun choosing which ones i cant live without.

Artreply
14 marca 2015 at 13:52
– In reply to: John

Yep, its absolutely amazing!!!

Yllireply
14 marca 2015 at 13:52

Great shot, I’m waiting for the whole album.

John Ivereply
14 marca 2015 at 20:15
– In reply to: Ylli

It’s been a decade since Yorke and his team had a song that hit the American charts with the impact of „Breezeblocks” and „Tessellate”.

Reply to Art Anuluj pisanie odpowiedzi