Tato już Cię nie ma. Dużo bym dała, żebyś był
Minęło 11 lat, odkąd Cię nie ma. Ty wiesz, że ja nie zapomniałam, Tato. Ja wiem, że wiesz!
Zawsze blisko Święta Zmarłych bezczelnie marzę, jak to by było gdybyś był. Jakim byłbyś starszym panem. Dziadkiem nie, wykrakałeś. Kasper i Julka Cie kochali, wiesz że zrobili laurki i wrzucili je do grobu. Julka zawsze mówi, ze byłes najwazniejszym facetem w jej życiu. Ma juz 22 lata, dobre serce, pieknie maluje, wrażliwa dusza, w słowa nie umie, kobieta czynu jak Musia, a i jest piękna okrutnie. Miała Twoje zdjęcie w pokoju, potem w akademiku, a teraz w swoim mieszkaniu. Ostatnio umiesiła na instagramie Twoje zdjęcie i podpisała „najwspanialszy facet w moim życiu”. Ile ona wtedy miała 12 lat, a dalej ma Cie w sercu. Oj miała u Ciebie swój schron i jej zgasłeś. Przeżyła to bardzo. Wiesz, że ma juz 3 chłopaka. Jest kochliwa jak Grazyna i Karolina, na ślepo tylko on. A Kasper ma 20 lat, pamietasz był taki bystry, słodki i zaaaa dobry, ale coś wszyscy przegapiliśmy i jest daleko. Jakby miał duzo problemów w sobie i nas do nich nie dopuszczał. Mamy mały kontakt, pracuje w Holandii, jara trawę, dzwoni do mnie z życzeniami na na dzień matki, przyjeżdza na swieta i wakacje. Pewnie byś coś wymyślił i może nie byłoby z nim tyle problemów, gdybyś był.
Wiele byłoby inaczej gdybyś żył. Nadal byśmy sobie docinali, prawda Tato?
W najtrudniejszych sytuacjach stawiałeś mnie na nogi. Nikt inny tego nie potrafi do dziś.
Pomagałeś mi tak żebym przypadkiem nie zauważyła, że pomogłeś. Przyznaj się zapłaciłeś za moje prawo jazdy? A ci ludzie na lodowiskach byli tylko dla mnie tacy mili? Przekupowałeś ich. Pamietasz jak nie chciałam iści na egzaminy, bo uznałam w przed dzień że jestem za głupia. Mama juz nie miała pomysłu jak ze mna gadać, uparta jestem do dziś. Poszłam i zdałam dzieki Tobie, albo jak mnie zwolnili z pierwszej pracy i to był koniec świata. Nikt nie potrafił mnie uspokoić, wyłam, tylko Ty jednym zdaniem umilałeś. Byłeś wtedy bezrobotny, zabrałeś Mamie telefon, widzac ze sobie nie radzi i powiedziałeś tylko „Kasia nad czym Ty płaczesz, nie ta to inna, Tato Cię utrzyma”. Wybuchłam śmiechem i poczułam dziwną siłę.
Dopingowałeś mnie zawsze po cichu, nigdy głośno nie chwaliłeś. Wiesz, że jak odbierałam Twoje rzeczy ze szpitala to znalazłam w dowodzie osobistym skrawek gazety z 1997 roku jak wygrałam zawody napisali artykuł, że taka dziewczynka znikąd, z żadnego klubu pojawiła się i wygrała. Byłeś dumny, ale bardzo po cichu. A wiesz, ze już nie lubię pływać, i nie gram w siatkę, a i najlepsze lubię cieżary. Kurcze wiesz, że trener zmarł? I nasza sąsiadka spod 2, i ciocia Asia i pan Kaziura, i wujek Robert… Smutne, bo wszyscy tak za młodo jeszcze.
Pamiętam, jak byłeś na tych pierwszych rutynowych badaniach w szpitalu. Micha kiepska, łóżko kiepskie, w telewizji nie było wyścigów kolarskich. Jeny, zawsze leciały cały boży dzień na Eurosporcie. Blokowałeś jedyny telewizor w domu. Ileż można oglądać, jak pedałują? A ostatnio pod Twoim blokiem był tour de polone, Karolina B do mnie napisała: „Kasia ale Twój Tato stałby w pierwszym rzędzie”. Widzisz moja przyjaciółka pamiętają Cię po 11 latach. Jedna wysłała mi zdjecie Twojego żóltego auta, odbijającego sie w jej lusterku Porhe. Nie produkują juz tych aut jz 15 lat, serio ciezko spotkać na ulicy, a jeszcze żółty. Pamietam jak kupiłeś go na raty i w nocy poszliśmy całą rodziną z małą piersiuweczką, wylałeś całą na auto, byłeś szczesliwy jak dziecko i dużo się śmialiśmy.
Albo, pamiętasz, jak obmyśliliśmy plan ucieczek ze szpitala? Mama była super zła. Wykradałam Cię do domu na cały dzień w tej piżamce i śmialiśmy się, że ten szpital całkiem domowy. Mama była zła, ale też się śmiała. Jechaliśmy tylko na obchód wieczorny i poranny. Potem znowu do domu, na uciekiniera, cieszyliśmy się jak dzieci.
Od lat planowałam, że we wrześniu pojedziemy do Rzymu, wszyscy. Nie udało się, bo 15 maiłam konferencje, kolejnego września miałam cieżki projekt, odkładałam i się nie udało. Ale nie udało się też potem – ta najważniejsza rzecz na świecie. Chemia. 19 listopada tego samego roku, Ty Tato, sobie umarłeś. A w marcu pojechaliśmy do Rzymu bez Ciebie, a może z Tobą inaczej. Za smutno było nam spędzać święta z tym pustym miejscem przy stole. Taka ucieczka. Wiesz, że długo nikt nie siadał na Twoim fotelu, jakbyśmy czekali, że wejdziesz i powiesz prima aprilis – żyję! Ciężko było. Mama sobie tak super radzi, byłbyś dumny. Jeździ autobusami dwa razy w tygodniu na cmętaż, nie marudzi, chodzi na basem, robi jogę, pracuje u mnie i jest genialna. Tylko te święta…
I ja niby wiem, że to niemądre, ale, jakoś gdzieś w środku mnie, mam do siebie pretensje, chyba nie umiem sobie wybaczyć tej kropli wody. Tego, że Cię nie ma przeze mnie. Mówiłeś ze śmiechem, że przeze mnie nie zobaczysz swoich wnuków. Głupio wyszło. Wydawało mi się, że jeszcze tyle czasu. Że przecież, kto jak kto, ale mój ojciec jest nieśmiertelny! Byłam taka ślepa, nie dopuszczałem myśli, że odchodzisz. Nie miałeś siły, ja krzyczałam ze jesteś leniwy i nie walczysz, a Ty gasłeś, jadł Cie od środka ten rak. Nic nie mówiłeś. Byłam na Ciebie wciekła.
Dużo bym dała, żebyśmy dogryzali sobie kilka lat dłużej… NO o tym czasem marzę, Tato.
Żebyś kłócił się ze mną o te pierdoły, o politykę, o to że czegoś oczywistego nie wiem, o pytania z milionerach. Wiesz, że wznowili milionerów i Hubert znowu prowadzi? I żebyśmy sobie do tego Rzymu polecieli, bo nigdy nie leciałeś samolotem. Albo nie, na działce nad jeziorem lepiej, tam jest rodzinna baza do dziś. Tam Cie pożegnaliśmy jak sobie umarłeś, wiesz? Twoje ulubione miejsce na ziemi. Wykradłam Twoje prochy z zakładu, i mieliśmy Cie w domu przez tydzień, na półce obok telewizora. No jaja, mówię Ci. Ciotka Kryska mówiła za Ciebie rózaniec, padłbys ze smiechu. Pewnie grałbyś dalej w karty z Robertem, Guciem i Andrzejem. Oni dalej tam grają i Zając z Gutkiem dalej oszukują… tylko już 11 lat bez Ciebie… wiesz Tato.
