Putni chce zgładzić świat, ups poczułam ulgę!

Znowu nie chce mi się żyć. Mam myśli rezygnacyjne. Odganiam, a one wpadają kiedy chcą bez pukania. Wpadają bez jakiejkolwiek konsultacji.

Czuję, że juz nic mnie nie spotka dobrego, jestem wykończona szukaniem pozytywnych chwil. Ratuje się sportem, podróżami gdzieś daleko samej. Teraz nie mam na to siły. Planować i być sama w obcym dalekim miejscu. Jestem pierwszy raz zmęczona życiem i to trwa już 3-4 lata. Mimo, że moje życie obiektywnie jest dobre. Czuję ulgę na mysl o śmierci. Nie boję się śmierci. To przerażenie, że jeszcze tyle muszę tu żyć.

Mam głeboki przekonanie, ze nic dobrego mnie nie spotka. Racjonalnie powtarzam sobie, że to choroba, ze to minie, ze będzie jeszcze fajnie…tylko ja w to nie wierze.

Dziś mignał mi artykuł, że Putni chce zgładzić świat – niekontrolowanie poczułam ulgę. Smutne. Nie chcę żyć. Jutro ide do Beatki, wysłucha ale nie pomoże. Nigdzie mnie to nie prowadzi jedynie podtrzymuje jak respirator.

Tak, czuję ulgę jak myąlę o śmierci. Racjonalnie, wiem że tak nie powinno być. Łapie się na tym, że jak przejechała za blisko mnie ciężarówka to żałuje, że mnie nie trzasnęła. Ta myśl była poza kontrolą. Automatycznie buduje plan jak można się lepiej zabić, tak aby wygadało na wypadek. Wpaść pod takie 3 ciezarówki, jadące po sobie wtedy jest pewność, że nie przeżyjesz, a tak mogę zostać niepełnosprawna.

Te mikro rzeczy co mnie wyprowdzają z równowagi. Nie mogę się potem podnieść parę dni. Ogarnia mnie beznadzieja. No wszytko źle.

I ta głowa napierdziela mi złymi myślami. Idę to przespać!

Share your thoughts