MAŁŻEŃSTWO to kiepska umowa handlowa !

Małżeństwo to instytucja. Powstało by realizować interesy rodziny: łączyć rody, mieć wiekszą władzę, status, majątki. Małżeństwa były aranżowane dla korzyści rodziny. Małżeństwo to interes dla zysków finansowych i prestiżowych rodziny. Wszytko było przeliczone, a młodzi najczęściej sie nie znali. Czyste interesy.

Dziś widzę jak małżeństwo psuje relacje.

Małżeństwo jest sprzedawane jako dowód miłości. Przysięgasz na kartce papieru przed obcym urzędnikiem, który jest dla Ciebie nikim, że będziesz kochał kogoś do końca życia. Żadna przysięga nie daje tej gwarancji co będziesz czuł za 5 -10 lat. O ile dziś mogę kochać Cię najbardziej na świecie, to sama nie wiem czy za rok będę kochać Cię tak samo. Ktoś i ja dziś, to całkiem inne osoby niz ktoś i ja za pięć lat. Małżeństwo to kontrakt handlowy z gwarancją, której nie da się spełnić.

Obserwuje jak ludzie powszednieją sobie, jak się oddalają, jak szybko przestają się szanować. Łączy ich niechęć do siebie i od lat kłótnie. Ktoś kogoś chce wychować, ukarać, zmanipulować. Większość małżeństw widzę jako ogromne wieloletnie cierpienie z podpisanym papierem, który nie pozwala odejść.

Po co komu zobowiązanie przed urzędnikiem lub księdzem. To jest tylko nasze, to nasza sprawa, to nasze uczucia. Ślub zabiera wolność, a nie daje gwarancji, że ktoś będzie mnie kochał dobrą milością na zawsze. Za jakiś czas nie będziemy tymi samymi ludźmi i możemy się już nawet nie lubić. Obserwuje pary w takiej wegetacji.

Czemu przysiega przed ołtarzem ma wiekszą wartość niż przysiega we dwoje pod drzewem.

Tu sama dla siebie zostawiam przypominajke, na wypadek jakbym sie zakocham po uszy i uznam, ze ślub to zwięczenie naszej miłości. Związek, to autentyczność. Podróżujemy i poznajemy 1000 innych osób, to sprowadza nowych fascynujących ludzi.

Pamiętaj Kochana, aby potraktować związek jak kontrakt na czas określony, który ma dać mi i komuś szczęście! Śmiesznie to brzmi, ale ktoś podpowiedział, że warto wprowadzić do relacji zasady podobne do stosunku pracy:

  1. Na początku związku warto umówić się kiedy się „sprawdzamy”. Do kiedy mamy termin „umowy”. Jak nie ma terminu, nie zatrzymujemy się i rozwlekamy zły związek w nieskończoność. Nie staramy się, bo nie ma deadlinu. Gdy wiemy, że nic nie jest dane nam na zawsze, wtedy sie staramy i doceniamy. Podobno warto umawić sie na sprawdzenie co 5 czy 7 lat. Siadamy i rozmawiamy czy nasze cele nadal się pokrywają, czy się nie pozmieniały, czy idą w inny kierunku. Ustalamy co poprawiamy i „podpisujemy” nowy kontrakt. Może jedno już marzy o dużym domu na działce, trójce dzieci, obok rodziców, a drugie o życiu w kamperze z psem daleko od rodziny, bez dzieci?
  2. Zamiast planować wesele na 300 osób, warto ustalić co od siebie oczekujemy. Co podlega ocenie. Kiszenie w sobie złości latami przeradza się w agresję. Palimy energie na próżno. Nikt nie lubi oceniania, ale jak chcemy być w dobrym związku to feedback jest potrzebny, byśmy mogli nad tym pracować.
  3. Domator z podróżnikiem raczej sie nie dogadaja, ale mogą się szaleńczo w sobie zakochać. Tu zawsze ktoś bedzie sie naginał na nie swoje marzenia, a to rodzi frustrację. Stopień zaangażowanie, sex, praca nad finansami, cele w życiu, plany i priorytety. Siadamy i wyznaczamy sobie obszary „oceniania” jakie są dla nas grube rzeczy. Tu obydwie strony muszą sie szanować i być na równi. Każdy mówi uczciwie jak widzi obecnie związek, co lubi, czego nie, co oczekuje… bez tego nie pojedziemy dalej. Ustalamy też czy 50% to jest dobry czy zły wynik:)
  4. Nie mam wielkiego doświadczenia związkowego, ale zawsze moje relacje były cudownym czasem razem – często bardzo krótkim, ale fajnym.
  5. Po 4 letnim dobrym związku, okazało się że znacznie mocniej się kochamy, że nie wyobrażamy sobie życia bez siebie, ale nasze widzenie przyszłości było tak inne. Z łzami w oczach widzieliśmy swoją przeszłości całkiem inaczej. Jeszcze z rok razem, aby się oswoić z myślą, ze nie jesteśmy dla siebie na zawsze. Chyba każdy sie bał powiedzieć głośno, ze to koniec, ale po tej rozmowie wiedzieliśmy ze to koniec. Daliśmy też sobie za ten dobry czas nagrodę. U nas akurat była to decyzja o zerwaniu, gdy kochaliśmy się najbardziej. To było trudne i piękne rozstanie. Pomagalismy sobie w tym rozstaniu. Było niesamowicie ciepłe, czułe, dobrze smutne – rozwód. Wzieliśmy urlop i zaszyliśmy sie na 2 tygodnie tylko we dwoje, aby się pożegnać i rozstać. Całość naszego wspólnego czasu była piękna, także rozstanie.

Share your thoughts