2024 pa pa !
Nie oszukujmy się, to nie był dobry rok. Zaczęło się operacją barku, długą rehabilitacją, brakiem pracy, ruchu i perspektywy zajęcia się czymś bez prawej ręki. Trudno.
Potem znowu złe wyniki – podejrzenie raka szyjki macicy. Masa badań. Obserwujemy. Zatrzymane życie. Pół roku rehabilitacji barku. Życie bez tego co kocham sportu, podróży i pracy która mimo wszystko dawała mi coś w rodzaju satysfakcji i pieniądze. Jakbym nie mogła mieć tych operacji jak pracowałam. Byłabym na zwolnieniu lekarskim z 80% pensji, a tak przejadam pieniądze na realizacje marzeń. Czuję, ze lecę.
Wiele spraw zawaliłam, chciałabym wierzyć, że kiedyś je naprawie 🙂 Ratuję sie czym mogę: po pół roku mogę wolno jogę – chodzę codziennie rano, zmuszam sie do spotkań z ludźmi, biorę juz trzeci rodzaj leków. Nie działa. Sen ucieka. Wiem, że trzeba proszki. Decyduję się juz bez marudzenia, ze sama am radę, bo najwidoczniej nie daję. Sen nadal ucieka. W wakacje pojechałam do domku nad jeziorem do mamy. Pojechałam na tydzień, ale było mi tam tak spokojnie dobrze bez ludzi, z kochaną i nieinwazyjną mamą, że zostałam 1,5 miesiąca. Chodziłam przez miesiąc w jednej sukience na boso bez majtek. Dużo płakałam, ale tak żeby mama nie wiedziała, żeby sie nie martwiła. Uciekłam od świata. Wróciłam do Warszawy w sierpniu. Ewa zabrała mnie na Hel, było też spokojnie, cicho, luźno, bez presji. Poznałam Rogera, przestarzały surfer.
Ale nadal nie spię. I nigdy tyle nie płakałam. Zapisałam się na terapię „Bezsenności”. Trawa 2 tygodnie codziennie, nie chce brać tych proszków. Na kwalifikacji psycholog po wywiadzie mówi, że terapia snu to jedno, ale on tu widzi ukrywaną depresje. Umawia mnie na konsultacje z psychiatrą. Diagnoza ta sama. Jak to ja – jestem oburzona, bo dziś przecież nadużywają depresji, wszyscy. Mam zły czas i tyle. Idę na terapię senną, myśląc że każdy tam miał też zdiagnozowaną depresje z tych „Spiochów”. Otóż nie tylko ja i Sz. Nie wiem o co chodzi, bo ja jestem z nich najweselsza, serio!!!!!!
Dotarło do mnie. Odrazu po terapii snu zdecydowałam się na intensywną terapię depresji. Od wrzesień do grudnia, 3 miesiace, codziennie od 8 rano jestem 5h na terapii. Podładuje się po tym roku i w 2025 zacznę żyć po swojemu. I co tam się dzieję? Nagle spadły na mnie wyparte traumy, coś co jest nadal dla mojego umysłu niezrozumiałe. Ja zapomniałam, wyparłam cos z pamieci na tyle lat. W listopadzie mam wypadek, który masakruje mi kolano. Chodzę o kulach 1 miesiąc. Będzie kolejna operacja i rehabilitacja przez cały 2025. Cudownie.
Drugi rok pieniądze przeznaczone na marzenia wydaje na prywatne operacje, rehabilitacje i jedzenie albo lepiej wegetację. Od leżenia moja wartość jako człowieka spada. A 2025 zapowiada się jeszcze gorzej, bo operuje kolano. Tu odpadają nawet spacery. Kawę przelewam w termos żeby donieść o kulach 2 metry do kanapy. Boję się że pęknę, że nie dam rady przeleżeć i przespać kolejnego roku.
Były też fajne rzeczy, tylko proporcje okropnie niesprawiedliwe.
- Przekonałam się jak fajnie mieć przyjaciół przy których czujesz sie jak w domu, taką wybraną rodzinę. Kaja jest najważniejsza, a potem długo, długo nikt i Inga, Ewa, Julita, Basia, może kiedyś znowu Kaśka. Jak głupek ciągle, czekam na telefon. Jak z chłopakiem, którego kochasz i się naiwnie łudzisz…
- Zrobiłam tatuaż…z Kają oczywiście i dziki Kaji
- Spędziłam z Mamą 2 bardzo dobre miesiące, a to juz się robi bardzo unikatowy czas
- Kuba chodzi na siłownię
- Poznałam Magdę, Kingę, Patrycję i Zbyszka. Zapowiada się, że zagoszczą w moim bliskim stadzie
- Nie pije alkoholu od 8 miesiecy
- Uciełam już całkiem znajomości gdzie przez lata nie były szanowane moje potrzeby i granice
- Poszłam na terapię grupową. Staram się. Słucham. Przyznałam się, że mam ciezką depresje, ba odkryłam ze to nie pierwszy raz tak się bajeruje i zaśmiewam świat, że miałam już kilka zajebistych reemisji
- Polubiłam znowu rutynę i bycie z ludźmi (w moich dawkach). Lubię też jak mnie ludzie lubią, i chyba mam w lekkiej dupie jak nie
- Odkryłam wyparte traumy. To tak po środku, bo na razie czuję sie z nimi gorzej niż lepiej. Mądre głowy mówią, ze w dłuższej perspektywie to dobrze
Nie wiem co będzie. Nie wiem na ile wystarczy mi pieniędzy i siły żeby sobie żyć. Patrzę na korporacje, na biznes i dalej mnie brzydzi. Tindery i inne aplikacje też. Nie wiem co robić z pracą i sexem czy bliskością? których potrzebuje.
2025 – nie jestem na Ciebie gotowa!