Terapia tydz. 7

Lubię tych ludzi wszystkich pacjentów, terapeutów i psychiatrów. Mam faworytów i tych na końcu listy. Czuję się tam bezpiecznie i dobrze. Rozumiemy się bez tłumaczenia.

Przyszłam na terapię grupową, bo wszystkie znane mi i metody zawiodły, a okazuje sie ze nie ma innych/lepszych. Uczą tu palnować, do kontaktów, uprawiać sport – ja to wszytko już robie, ale nie działa. Boję się, bo nie wiem juz jak sobie pomóc. Nie wiem gdzie szukać, a chcę żyć.

Cel to, aby życie było warte przeżycia. Plany to ja mam, wiem co musze i chcę robić od lat, tylko w tym stanie nie mam siły ani nie odczuwam żadnej przyjemności z realizacji.

  1. Związek – na poznanie kogoś muszę mieć energię, tą dobrą moją energie.
  2. Praca – na pracowanie muszę wiedzieć, ze jak sie podjmę to nie zawiodę.
  3. Życie blisko oceanu – muszę mieć siłe na bycie tam samej, odwagę i energię.

Od 2 lat jestem z tymi samymi zamrożonymi planami, a moze od 4? Te same cele. Ja je doskonale znam, ale jestem za pusta w środku na ich realizację. Gdybym teraz realizowała największe marzenia życia czułabym aż nic. No moze złość, że nie umiem sie tym cieszyć i z tego korzystać. Pusta w środku. Odhaczyłabym marzenie na liście i tyle, bez żadnej przyjemności, czułabym nic.

Cały tydzień byłam zła, wkurzona, ale wiem ze to wynika ze strachu, bo zdałam sobie sprawę, że NIC NOWEGO TU SIĘ NIE DOWiADUJĘ. A to moja ostatnia deska ratunku. # miesiące codziennej terapii. Znowu mam za duże oczekiwania. Wpadam w jeszcze większą dziurę depresji.

Przypomniałam sobie wyparte traumy, z którymi trudniej mi żyć. Boję się. Tracę nadzieję. Miło mi się tam chodzi, ale nie czuję działania, tylko strach że jest zle a ja zostaję sama. Kontrakt dbania o mnie się kończy 6 grudnia. Zostawią mnie w gorszym stanie niż przyszłam! Z dodatkową traumą i złością na siebie, że sobie wogle przypomniałam.

Somatycznie wróciło drżenie rąk i ciała, niepokój, i cały czas czuję nie zdrową ulgę na myśl o śmierci.

PS. W grupie zaczęła mnie irytować jedna osoba. Bardzo fajna, bardzo kontaktowa, mega głośna, uśmiechnięta, dusza towarzystwa. Wkurza mnie, bo po etapie zaprzyjaźnienia ciągle chce plotkować o innych w negatywnym sposób, nie z troską. Jak w szkole chce budować grupkę tych lepszych, podważać pracę instytucji i autorytet psychologów i psychiatrów. Od początku łamie zasady kontraktu, które jako dorosły człowiek sama podpisała. Roszczenia ma o wszytko do kadry, wie najlepiej, mówi kogo nie lubić, co robią źle i drąży i drąży. Świadomie czy nie nastawia ludzi i mnie źle do innych. Szuka ziomków do szydery. Powoli odsuwa niektórych od grupy. To mnie wkurza. A ser jest bardzo fajna:)

Ludzie czesto obgaduja innych, aby budowac wiezi z innymi po przez wykluczanie osób spoza danej grupy. Wzmacnia wiezi. Jest oznaką słabosci, niskiego poczucia własnej wartosci.

Ale, ale wychodzi tu moje standardowe zachowanie. Jestem w tej jej grupie, bo nie lubię byc poza grupą. Ze strachu przed odrzuceniem, albo aby się nie skupiła z obgadywaniem na mnie. Nie uniosę tego teraz. Nie wiem. Ale znam siebie, ze jak tak będzie odejdę po cichu z terapii. Głupie.

Share your thoughts