NORMY KULTUROWE

Zawarłam kontrakt sama ze sobą, że będę robić wszytko aby iść z moimi wartościami. Pytać sie siebie w czego chcę. To mój deal samej ze sobą.

Ostatnio nie wywiązuje się z tej umowy !!!!

Staram się nie poddawać normom kulturowym, ale mam je wgrane na twardy dysk. Ta duma, wstyd, lęk, te narzucone schemat życia, po co mi to. Krzyczą w środku. Poczucie, że nie da się mnie kochać, że za mało wiem, że nie jestem ładna, że nie wystarczająco radzę sobie w życiu. Takie nic specjalnego niezbyt ładna, niezbyt mądra, niezbyt zaradna.

Samoocena spada mi drastycznie i nie chce wstać. Mini wydarzenia ścinają mnie z nóg na długo. Nie pamiętam kiedy byłam tak rozchwiana. Próbuję przekonywać siebie, że będzie jeszcze dobrze i fajnie, że to przejściowe, że po to żebym wstała silniejsza…sama w to nie wierzę. Chcę ten bezsens, lęk i wstyd traktować jak drogowskazy, to trudne.

Powtarzam sobie: pierdolę świat, pierdole co powinnam, pracować, rodzic dzieci, szukać forever one. Walę oczekiwania świata. Tylko za plecami słychać te społeczne szepty, że w tym wieku powinnam pracować w poważnej firmie, mieć męża, dzieci i duży dom za miastem. Czemu nie pracujesz? A co planujesz? (w domyśle zawodowo) Szukasz pracy? Nie. A kiedy zaczniesz? Ludzie nadają Ci wartości przez to co robisz zawodowo, czy jesteś wysoko czy nisko. Potem pytania. Czy masz kogoś? Oj życie sie jej nie ułożyło, bo nie ma dzieci i męża, a teraz jeszcze pracy. Tak, ale mam wolność, czas dla siebie i mogę sie w końcu zająć sobą, i w końcu się rozsypać. Czas aby ułożyć siebie.

Dużo pracy wkładam by iść swoją inną drogą. Idę … a potem jedno czy dwa mikro wydarzenia cofają mnie do wgranego modelu. Jeden wieczór, jeden dzień, jedna rozmowa dewastuje to co buduję w sobie od miesięcy i lat. Dlaczego? Bo gdzieś w głębi przypomina mi to mam a staram sie usunąć. Budzi te normy, którym się sprzeciwiam, a jednoczenie je mam.

Kurna, czasem nawet się łapie, że zainteresowanie mężczyzn mówi mi o mojej wartości. To jest GRUBE, jak na delikatną feministkę. Wpojono mi w dzieciństwie, że pieniądze to mają Ci inteligentni, że to miara sukcesu, fajności, zajebistości. Że trzeba ciężko pracować. Że trzeba mieć dzieci i męża. Dom. Drzewo. Grób. Że kobieta bez mężczyzny i dzieci jest nieszczęśliwa, biedna, jakaś nie pełna, coś z nią nie tak…

Chcę być szczęśliwa po swojemu, ale nie tak jak świat tego chce. Po swojemu.

Pamiętaj o tym Kaśka !!!

Share your thoughts