Kolejna cegła do poznania siebie

Po kolejnej sesji u Beatki czuję, że stoimy w miejscu. Ja potrzebuje wskazówk. Zagaduje czas i nic mi sie nie otwiera.

Gdzieś na instagramie wpadłam na materiał o stylach przywiązania. Czytam. Zadziwiające.

O ile ja sama widzę moje dzieciństwo bardzo kolorowo i wspaniale, to te wszystkie teorie psychologiczne zmuszają mnie do szukania co w moim dzieciństwie było źle. Co moi rodzice zrobili. Wkurza mnie to. Takie rozliczanie na siłę, ale poddaje się temu, bo może coś w końcu znajdę.

Mam w głowie sytuację gdy Tato na mnie nakrzyczał i raz uderzył, przeprosił (w tamtych czasach rodzice nie przepraszali). Często inne dzieci traktował lepiej. Musiałam ustąpić, bo byłam jego córką. Inne dzieci dostawały wiecej cukierków bo są u nas gościem, a u nich bo my jesteśmy gościem. Nie rozumiałam. Wiem, że to złe, ale na tyle miłości co dostałam i tego że byłam w domu ważna to nie mialo az takiego wpływu. Jak juz mam czegoś szukać, to Mama była skupiona na nauce i mi pomagała za mocno. Było jej bardzo przykro jak narozrabiałam (a umiała) i z żalu nie mogła ze mna normalnie rozmawiać. Widzę te mikro obszar do poprawy, ale całość była serio dobra.

Miałam dwójką kochających rodziców. Byłam w domu gdzie czułam się głownie ważna i słuchana. Moje potrzeby nie były pomijane, ale tez nie były zawsze najwaznijsze na świecia.

Sama postawiłabym siebie w stylu bezpiecznym i takie relacje tworze z przyjaciółmi. Z byłymi partnerami mam zawsze przyjacielskie relacje. Długie, mocne, szczere, oparte na zaufaniu gdzie oboje mamy swoje życie i bezpieczną bazę razem. W związkach czuję spokój, bezpieczeństwo, szybko robię intymność i dużo czułości. Problem pojawia się u mnie w tym, że nie umiem ufać, podrywać, wejść w związek, wysyłać sygnałów albo nie uciec przy pierwszych sygnałach, że coś jest nie tak. Lubię mówić o emocjach, choć czesto ich nie rozumiem. W relacji z mężczyznami bywam „chyba” stylem unikającym. Podobno styl przywiązania zależą od realacj z naszymi rodzicami/opiekunami do 3 roku życia. Ja nic nie pamietam, a to przekłada się na dorosłe relacje.

Dopytałam Mamę. Z tego co wiem tuż po moim urodzeniu Tata zabrał Kubę na zimowisko, aby Mama mogła sie do mnie przyzwyczaić. Mama tak ich szykowała, że dostała poważnego krwotoku poporodowego dwa dni po powrocie ze szpitala. Wylądowała u Babci, do której akurat przyjechały 2 siostry z 3miasta. Lepszej opieki nie mogłam sobie wyobrazić. Pierwsze 2 tygodnie życia byłam z 3 babciami przytulana, noszona, karmiona. Opiekuńcze, bardzo pracowite i ciepłe kobiety.

Natomiast to babcia Lusia, była mi najbliższa potem. Podobno bała sie niemowlaków i podziwiała moje krzyki stojąc w futrynie drzwi. Nie wiem kiedy przejeła opiekę, ale ja pamietam głównie babcię Lusie codziennie ze mną.

Z powodu cięzkiego krwotoku Mamy nie karmiła mnie piersią i od pocztku była butelka. Co jeszcze wiem? Nic. Pamiętam, ze Mama była zawsze idealną żoną i matką: praca, obiad, zakupy, umyć dzieci, przyszykować czyste rzeczy, uszyć coś na przedstawienia. Nie pamietam naszego wesołego czasu razem. Wieczorem jak już poosprzatała i ogarnela nas na kolejny dzień (wiązałysmy wielkie kokardy na moje trzy włosy, to siedziałam zawsze jej na kolanach i prosilam zeby mnie gilgała po plecach. Robiła to godzinami.

Mama nie była do zabawy. Tata bardziej, ale był srogi. Zabierał nas w weekendy do kina, na łyżwy, na basen. Organizował czas zabaw, ale sie nie bawił, stał obok. Najwiecej zabawy pamiętam z babcią Lusią, która była dla mnie. Do 7 roku życia mieszkała z nami i to ją pamietam jako najczulszego opiekuna, taką bazę – schron. Rozpieszcała mnie okrutnie, pozwalała na wszytko. Nie byłam aniołem, powiedzmy że badałam mocno jej granice, a one były z gumy. Juz wtedy miałam dużo dominacji w sobie, a babcia nie umiała mi mówić nie. Rodzice potrafili. Babcia zajmowała sie mną codziennie i to tak aktywnie. Czytała książki. Te baśnie Grima z tym ciepłm jej głosem. Ja byłam czasem fryzjerką i ciagnełam te jej 3 włosy. Gadałyśmy cały czas tak jak z dorosłym i to tak fajnie. Robiła jedzenie zawsze to co chciałam (grzanki w jajku, 2-3 naleśniki z dzemem i pomidorowa z ryżem). Chodziłyśmy do jej ogródka gdzie ona z ciocią Janką sobie gadały, a ja bawiłam sie z Jackiem codziennie. Jacek był moim kompanm. Bawilismy się zawsze, ze ja dominowałam: był psem albo moim zwierzakiem. Coś mu tam zawsze rozkazywałam. Śmiejemy sie do dziś z tego.

Pamietam siebie jako wredne dziecko dla babci. Jednak jak pytam to wszyscy mówią, ze nie dało sie mnie nie lubić. Dla babci byłam czasem wredna. Byłam wszedzie, kazdy mnie znał i wszedzie sie pchałam pierwsza. Wujkowie i ciotki zachwycali się, ze taka rezolutna i usmiechnięta. Tato i Kuba wspominają ze zawsze musiało być w domu po mojemu, bo Mama rzadziła i dla świetego spokoju mi ulega. Mama mówi, ze nie było innej opcji bo mocno uparta byłam. Ja tego nie pamietam. Zawsze miałam emocje na wierzchu jak byłam zła czy smutna to całą sobą jak zadowolona to cale ciało było szcześliwe.

Pamietam, już później, ze wszyscy mnie bardzo lubili i jakoś tak dawali za przykład. Pływanie, tańce, siatka, starsze towarzystwo. Wujkowie podziwiali za spryt i bystrość, ale rodzice nigdy tego nie mówili głośno. Dla nich byłam ich Kaśką.

Co jeszcze pamietam. Babcia zajmowała się mną cały dzień. Około 15.30 wpadali rodzice po pracy. Czasem zabalowali. Mama mówiła, ze z babcią miała tak dobrze ze była pewna, ze my jedliśmy najedzeni i zaopiekowani.

Jak wracali normalnie to Mama od razu brała sie za obiad. Gotowala codziennie, razem jedlismy, a potem dobranocka i siedzieliśmy w duzym pokoju z odpalonym telewizorem. Pamietam, że palili papierosy w domu. Ja zawsze przy Mamie na zagłowku od fotelu albo na kolanach. Wybiłam Jej wszytkie zęby. Około 20 mycie z Mamą i usypiała mnie. Przychodziła codziennie z wymyśloną taką bajkę tasiemcem o księżniczce Kasi, która w lesie miała swoją kryjówkę, taki tajny domek gdzie przyjmowała i przyjazniła się z dzikimi zwierzętami. ratowała je, potem nalezały do bandy. Było tam masę przygód. W mojej bajce pojawiały się tez postacie z ksiązek, które Babcia czytała mi za dnia sasiadką była Mała Czarownica, głupiutki Czerwony Kapturek mnie odwiedzał, kaczka Dziwaczka tez gdzieś sie kręciła i sepleniła. Mama mówi, że to męczyło Babcię,a le nie umiała przestać. Śmieją się dziś, ze czasem nagle bylo słychać mój krzyk „Nie, nie tak, nie tak”. Babcia wtedy spokojnie czekała az sie uspokoję i pytała „To jak to było Kasiu…” Zmieniałam fabułę na swoją jak mi cos nie pasowało, a Babia podłapywała splot i kontynuowała moja wersje. To było boskie. Dziś wiem, ze bardzo dla niej męczące. Robiła to codziennie, a nie codziennie ma się na to ochotę. Nie umiała mi odmówić. Ja za to miałam swoją bajkę gdzie byłam ksiezniczką, ale nigdy nie było tam księcia. Było duzo przyjaciół gadających zwierzat. Tak jak dziś. Odcinków było chyba 1234. Swoją drogą Kuba miał też swój sitcom o rycerzu Kubie. Ja kompletnie tego nie pamietam. Pamietam tylko, ze babcia Lusia była moja na wyłączność.

Druga babcia miała wiecej wnuków. Zawsze dbała, aby kazdy miał po równo miłości, opieki i kanapek, prezentów. Lubiłam tam zostawać na noc, ale nie czułam sie tam tą jedyną, ale bardzo kochana. Ba byłam najmłodsza, musiałam.

Pamietam też to, ze długo sikałam w nocy i bardzo sie tego wstydziłam. O 4 biegłam do rodziców do sypialni pokonując duchy w przedpokoju. To był tupot malych nóżek przez caly dom. Budziłam wszytkich i wskakiwałam jak wnuczka Ireny Szewińskiej do łózka rodziców. Przecież te duchy mogły mnie złapać. Nic przyjemnego takie rozpędzone dziecko rzuca się na łóżko śpiących rodziców o 3-4 w nocy. Tato wzdychał czasem i odwracał sie na drugi bok, a ja Mama rozkładała rece robiac mi miejsce abym sie w nia wtuliła. Miałam zawsze najładniejsze sukieneczki, najlepsze laleczki, wszytko co chciałam i rozdawałam to innym dzieciom.

Tak pamietam dzieciństwo.

———————————————————————————————————

Jaki styl sie wykształci, takie u 70% zostaje stylem przywiązania do pierwszych opiekunów.

  1. Styl bezpieczny. Ma czeste i długotrwały kontakt z matką. Ufaja matce, czuja sie przy niej bezpiecznie. wierzą ze jest dostepna, wrazliwa na ich potrzeby. Wpływa na stabilne poczucie własnej samooceny i przekonania ze zasługujemy na miłosc. Dziecko chetnie poznaje swiat , ma duzo pewnosci siebie, jest ciekawe, i bez problemu nawiazuje i angazuje się w relacje społecznie. Te osoby w dorosłych związkach są gotowe do wsparcia i opieki, i wiedzą, że załugują na miłość . Wspierają innych, ale potrafią tez poprosić o pomoc. Stawiają wyraźne granice. Nie maja problemu z byciem zalezne od kogoś. Nie boja sie bliskości, ale zachowują własna odrębność. Rzadko martwią sie ze zostana porzucone. Związek to szczescie i zaufanie.
  2. Styl unikający. Kiedy dziecko żyje w starchu lub poczuciu odrzucenia przez opiekuna. Dzieci które są karane za próby bliskiego kontaktu z rodzicem. Gdy opiekun jest niedostępny i odzuca dązenia dziecka do bliskości. Przestaje szukać bliskości i zamyka sie na emocje. Te dzieci w dorosłym życiu są skrepowane w bliskich relacjach. Unikają intymnosci i bliskiego kontaktu. Moga nie ufac parterowi. Pozytywnie reagują na nowe znajomości, ale w związku nie pokazują raczej emocji. Nie mówia kocham Cie, by uniknąc doswiadzcenia odrzucenia.Manifestuja pozorna niezalezność emocjonalnosc. za wszelka cene starają sie nie okazywac slabosci. dla partnera to obojętność, brak bliskosci i brak zaangazowania. Próbują sie zblizac wywołuje wiekszy lęk i irytację u tej osoby. Wykształca mechanizm kompulsywnego polegania na sobie. Te osoby ze wszytkim chcą radzić sobie same. Łatwo popadja w nałogi od pracoholizmu po używki. rozładowania emocji. Te osoby wdają sie w romanse, gdzie nie trezba sie angażować, nie wymagają zobowiązań i manifestowania uczuć i deklaracji. W związku są kontrolujące i brak spontaniczności i za dużą opiekuńczością wobec partnera.
  3. Styl lękowo- ambiwalentny. Niespójna opieka. Raz czują silną wiez, a za moment jej brak. Nigdy nie maja pewności ze dostaną pomoc. Stale sie upewniają ze rodzic jest blisko. Dzieci nie maja pewności jaką reakcje wywola ich zachowanie czy zostana skarcone czy pochwalone. Nadmiernie uzalezniają sie od opiekunów i boja sie ich odrzucenia. Dąża do uzyskania akceptacji.

Share your thoughts